Złe filmy są charakterystyczne dla lata, ale rzadko kiedy widziałem taki zły jak Zimna krew , koprodukcja francusko-ukraińska z twardzielem Jeanem Reno w roli głównej. Nie popełnij błędu, myląc go z arcydziełem Trumana Capote, Z zimną krwią . Sangfroid w tym filmie, napisany i wyreżyserowany przez upiornego, pozbawionego talentu Frédérica Petitjeana, to niezrozumiały nudziarz, który nie podnosi temperatury nawet przy ujemnych temperaturach.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: „Trzy szczyty” Alexandra Fehlinga to niepokojąca, ale pomysłowo niedopowiedziana tragedia
Zaczyna się od zderzenia z metalem, kiedy Charlie (Sarah Lind), dziewczyna na skuterze śnieżnym, uderza z pełną prędkością w drzewo na ośnieżonych stokach stanu Waszyngton (w tej roli Ukraina). Czołgając się po lodzie, a za nią wilki, wyczuwając krwawiące rany, dziewczyna zostaje zabrana przez starego, skalistego samotnika imieniem Henry (Reno), który okazuje się być emerytowanym zabójcą z zamiłowaniem do przemocy i pełnym arsenałem broni. Udowodnij to.
ZIMNA KREW |
Tymczasem w Nowym Jorku zostaje zamordowany bogaty przemysłowiec, pozostawiając walizkę zawierającą około miliarda dolarów. Jego jedynym potomkiem jest Charlie, który cały film spędza poziomo, torturowany i maltretowany przez Henry'ego. Charlie chce wiedzieć, kto zabił jej ojca. Przystojny policjant z Nowego Jorku jedzie do Waszyngtonu w poszukiwaniu Charliego i narzeka na kiepskie jedzenie w Spokane.
Cierpisz przez cały film, próbując dowiedzieć się, jak te historie łączą się, a ostatecznie i tak nic nie ma sensu. Wszystko to składa się na niewiele więcej niż ładunek pretensjonalnego, kiepsko napisanego, źle wyreżyserowanego i żałośnie zagranego thrillera poszukującego dreszczyku emocji. Co gorsza, Reno mówi po angielsku z nieczytelnym akcentem grubszym niż błoto na dnie Missisipi, co sprawia, że wszystko jest podwójnie zagmatwane.
Zimna krew nie przypomina francuskich thrillerów z dwoma pięściami, z których słynie Reno. Jest tak obojętny, że wygląda, jakby wstydził się tu być. Film jest tak zabójczy, że nie można go nawet oskarżyć o tonięcie w frazesach. Nie jest wystarczająco sprytny, aby nawet zużyty banał był trwały. Reno zasługuje na coś lepszego, podobnie jak publiczność. Nikt nie powinien tak siedzieć przy śmieciach, nawet latem, a nie znam nikogo, kto to zrobi.