Główny Książki Problemy tatusia: O bezwartościowym potomstwie Karola Dickensa

Problemy tatusia: O bezwartościowym potomstwie Karola Dickensa

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Charles John Huffam Dickens, 1812-1870. Angielski powieściopisarz. Z książki

Nowa biografia grupy, Wielkie nadzieje: synowie i córki Karola Dickensa (FSG, 256 s., 25 dolarów), autorstwa Roberta Gottlieba, dokumentuje życie przeciętnego potomstwa wielkiego człowieka. Korzystając z dotychczasowych badań, Gottlieb przekształcił historie dzieci Dickensa w łatwo przyswajalne szkice biograficzne, ilustrowane fotografiami i portretami. Ale ta zgrabnie skondensowana książka oferuje więcej niż tylko trajektorie niezbyt wspaniałych żyć. Zamiast tego, pan Gottlieb, krytyk tańca w tym artykule, stworzył porównawcze studium wychowania dzieci, które wydaje się potwierdzać wartość współczesnych idei: przytulanie, afirmacja, diagnoza patologii, psychofarmakologia, studia. Wiktorianie byli bardziej zrezygnowani. Droga przez życie dziecka była nie tyle kierowana, co obserwowana i oceniana, być może z okazjonalnym udziałem frenologa. Nieudane dziecko było porażką. Martwe dziecko nie żyło. Są rzeczy dotyczące wiktorianów, których nigdy nie zrozumiemy, pisze Gottlieb. A jednak, po krótkiej kontemplacji dzisiejszych rozpieszczonych potomków (George W. Bush, Paris Hilton, Chet Hanks), wiktorianie mogli mieć rację.

Dickens miał 25 lat, kiedy urodził się jego najstarszy syn Charley. Autor cieszył się już ogromnym sukcesem popularnym, z Dokumenty Pickwicka w serializacji i Oliver Twist w pracach. Chociaż jest pewne, że tak wiele małych dzieci pod stopami prawdopodobnie wpłynęło na, powiedzmy, opis Dickensa gospodarstwa domowego Jellyby w Ponury dom (Po drodze minęliśmy jeszcze kilkoro dzieci, które trudno było uniknąć stąpania po ciemku…), trudno byłoby dostrzec podobieństwa między niezwykłymi nieletnimi w książkach Dickensa a jego własnym potomstwem. Jak zauważa pan Gottlieb, w rzeczywistości nie było prawie żadnego nakładania się między prawdziwymi dziećmi i wyimaginowanymi. Zanim jego własne dzieci osiągnęły wiek dojrzewania, większość powieści Dickensa została napisana — co nie znaczy, że Dickens nie zamienił swoich dzieci w szkice Dickensa.

Troje kolejnych dzieci przybyło, zanim Dickens skończył 30 lat i wkrótce pojawił się wzorzec: początkowy entuzjazm, po którym nastąpiło całkowite rozczarowanie. Pobudliwy ojciec Dickens wydawał się najszczęśliwszy w dzieciństwie swoich dzieci. Bombardował przyjaciół wiadomościami o ich przybyciu, chrzcinach, urokach, osiągnięciach, pisze pan Gottlieb. Charley jest określany w listach jako fenomen niemowlęcy i cud niemowlęcia. Piąty Frank jest zdecydowanie sukcesem — wieczny uśmiech pojawia się na jego twarzy, a ćwiczenie łyżką jest niesamowite. A z najmłodszego, znanego jako Plorn, czule pisał Dickens, mamy w tym domu jedyne dziecko, o którym warto wspomnieć; i nie może być nigdzie innego dziecka, które mogłoby z nim konkurować. Tak się składa, że ​​to wiem i chciałbym, żeby to było powszechnie rozumiane.

Dzieci Dickensa wychowywały Karol, Katarzyna i siostra Katarzyny Georgina. Ponieważ Catherine spędzała większość czasu między porodami, zdrowiejąc fizycznie i cierpiąc na depresję poporodową, Georgina miała podstawowe obowiązki związane z wychowywaniem dzieci po matce. Katarzyna reprezentowała cały bałagan w życiu – seks, poród, zły stan zdrowia, pisze Gottlieb. Georgina była oddaną matką/siostrą. W roli ojcowskiej Dickens wziął na siebie odpowiedzialność za polerowanie dzieci do życia publicznego. Monitorował ich wykształcenie, dyscyplinę i kariery. Domagał się schludności i punktualności. Przedstawiał je także światu w momencie narodzin i dorastania, nadawał im ambitne nazwy (do eponimów należały takie postacie literackie, jak Walter Savage Landor, Alfred Tennyson, Henry Fielding i Edward Bulwer-Lytton) i dostarczał im wiele rozrywki i zabawa.

Wielkie Oczekiwania

Plornish Maroon jest w świetnym stanie, bijąc wszystkie byłye dzieci w to, co w Ameryce nazywają (nie wiem dlaczego) błękitnymi napadami, Dickens napisał o swoim najmłodszym synu, Edwardzie, którego pierwotny pseudonim, pan Plornishmaroontigoonter, Dickens wkrótce skrócono do The Noble Plorn i ostatecznie po prostu Plorn, pod którym Edward był znany przez resztę swojego prostego i opuszczonego życia.

Gdy dzieci rosły, jedno po drugim, entuzjazm Dickensa obrócił się w popiół. Zasłużył sobie na sukces i przezwyciężył biedę z dzieciństwa, będąc jeszcze nastolatkiem, dzięki własnej imponującej energii i zapałowi, samozadowolenie i brak ambicji jego dzieci zaniepokoiły go. Myślę, że ma mniej ustalony cel i energię, niż mógłbym przypuszczać w moim synu, pisze Dickens z Charley. (To zmęczenie charakteru przypisuje się matce Charleya.) Franka: Dobry, stały gość… ale wcale nie genialny. I Plorn: wydaje się, że urodził się bez rowka. Nie można nic zaradzić. Nie aspiruje ani nie ma wyobraźni we własnym imieniu.

Pan Gottlieb pisze z dobroduszną troską i sympatią dla dzieci Dickensa, które musiały radzić sobie nie tylko ze słynnym, wymagającym i publicznie krytycznym ojcem, ale także z rozbitym domem. W 1857 Dickens zakochał się w Ellen Ternan, 18-letniej aktorce. W 1858 roku, pisze Gottlieb, postanowił zmienić swoje życie i bezlitośnie wyrzucił z niego Katarzynę, pakując ją do jej własnego zakładu (z hojnym wynagrodzeniem) i odbierając jej dzieci – z wyjątkiem Charley, teraz dwadzieścia jeden i jego własny człowiek. Dzieci brnęły przez to odseparowanie od matki i kultury wiktoriańskiej, w której generalnie brakowało poczucia własnej wartości, samodoskonalenia lub zbytniej samooceny.

Obie dziewczynki były przygotowywane do małżeństwa, ale chłopcy mieli rozpocząć karierę w siłach zbrojnych, biznesie lub za granicą. W XIX wieku, jak wyjaśnia Gottlieb, uniwersytet był wyjątkiem, daleki od reguły – a ponieważ chłopcy nie mieli szczególnych uzdolnień akademickich, uniwersytet nie był dla nich opcją, z wyjątkiem ósmego urodzonego Henry'ego, a on musiał błagać wyjechać do Cambridge na studia prawnicze, zamiast być wysyłanym za granicę, jak pięciu innych.

Pan Gottlieb broni chłopców w ich trudnej sytuacji, szczególnie tych wysłanych do najdalszych zakątków imperium (jeden skończył jako nieudany kanadyjski Mountie; inny zmarł w długach po podróży do Indii; dwóch pojechało hodować owce w Australii). Tak, przyznaje pan Gottlieb, pół tuzina z nich wydaje się nieco nieskoncentrowanych, a nawet nieudolnych. Ale chęć pana Gottlieba do obalenia werdyktu historii o ich nieudolności zwycięża czytelnika. Najsmutniejsza jest historia Plorna, wrażliwego i nerwowego chłopca, który nie radził sobie nawet z normalną sytuacją w szkole, a następnie został odesłany samotnie, w wieku szesnastu lat, do surowego świata australijskiego buszu, pisze.

Dwie dziewczyny miały własne kłopoty. Katey zawarła białe małżeństwo z bratem Wilkie Collins, którego pan Gottlieb określa jako prawdopodobnie homoseksualistę, może nie w praktyce, ale z upodobań. Najstarsza córka Dickensa, Mamie, postanowiła nie wyjść za mąż, a pan Gottlieb mówi, że mogła mieć skłonności lesbijskie. Niezależnie od orientacji seksualnej Mamie znalazła się w sytuacji bardziej z powieści Henry'ego Jamesa niż Dickensa: nie opuściła domu aż do śmierci ojca, po czym nawiązała prawdopodobnie stosunek seksualny z duchownym i jego żoną, mroczna para, którą poznała dzięki zaangażowaniu w ruch charytatywny o nazwie Muscular Christianity. Reszta rodziny myślała, że ​​mogli ją wykorzystać dla jej pieniędzy.

Kilkoro dzieci było pod wpływem alkoholu lub było uzależnionych od hazardu. Przynajmniej jeden z nich prawdopodobnie byłby dzisiaj leczony. Kiedy jest w pełnym zatrudnieniu w szkole, czasami pojawia się w nim dziwny rodzaj zanikania; takie, jakich chyba nigdy nie widziałem, pisze Dickens o swoim najstarszym synu, Charleyu. Katey, uznana ulubiona faworytka jej ojca, miała zwyczaj obsesyjnego dotykania mebli i sprawdzania pod łóżkiem tyle samo razy dziennie. Frank jąkał się i szedł we śnie. Sydney, inny wczesny faworyt Dickensa, wypłynął w morze, gdzie jako dorosły zaciągnął tyle długów, że zasłużył na wstręt ojca. Dickens wyznał innemu ze swoich dzieci: Obawiam się, że Sydney jest o wiele za daleko, by wyzdrowieć i zaczynam żałować, że naprawdę nie żyje. (To do brata Sydney! zdumiewa się pan Gottlieb.)

Stosunek rodziny do śmierci jest niezwykły. Kiedy rozrzutna i zmartwiona Sydney zmarła z powodu choroby w wieku 25 lat, rodzina otwarcie wyraziła swoją ulgę. Obawiam się, że musimy odczuć, że jego wczesne zabranie jest najbardziej miłosierną rzeczą, jaka mogła mu się przydarzyć, ale to bardzo, bardzo smutne, że musi to czuć, napisała jego ciotka Georgina. Tak też jest z dzieckiem, które zmarło przed pierwszymi urodzinami, Dora: Gdybyśmy mogli przywrócić ją do życia, teraz, z życzeniem, nie zrobilibyśmy tego, podobno powiedział Dickens. Możemy sobie wyobrazić, jak pan Gottlieb potrząsa głową z przerażeniem.

Jednym z nieoczekiwanych wniosków płynących z lektury książki pana Gottlieba jest uświadomienie sobie, że nowoczesne instytucje, których celem jest doskonalenie ludzi – terapie i edukacja, które oferują postęp i standaryzację tym, z których każdy zaczyna życie z wyjątkowo niekorzystnego miejsca – służą również jako bardziej skuteczni propagatorzy dynastii. Nie wydaje się całkowicie przypadkiem, że najbardziej udane dziecko Dickensa, Henry, nigdy nie miało żadnych szczególnych tików psychicznych, studiował w Cambridge i został prawnikiem. Z naszej licznej rodziny dziewięcioro dzieci tylko jeden wydawał mi się całkiem zdrowy na umyśle, napisała o nim później Katey.

Dzisiaj ścieżką dzieci odnoszących sukcesy mężczyzn i kobiet byłoby przekształcenie pozostałych ośmiorga dzieci w Henry'ego: wykształconych w funkcjonalnym zdrowym rozsądku, rozpieszczonych w college'u i przedłużonej młodości, która pozwala na pewne niedyskrecje, a następnie ostrożnie przechodząc w karierę zawodową. pielęgnowany (jeśli nie odziedziczony) przemysł. Wydaje się, że z tej ścieżki Bushes, Kerrys, Kennedys, Gores, Romneys i jeden Clinton wyszli z nienaruszoną samooceną i poczuciem prawa. Nasze instytucje merytokracji mogą prać proweniencję, ale także zapewniają przywileje.

redakcja@obserwator.com

Artykuły, Które Możesz Lubić :