Główny Innowacja Kalifornijski przemysł konopi stoi w obliczu kryzysu kapitalizmu

Kalifornijski przemysł konopi stoi w obliczu kryzysu kapitalizmu

Jaki Film Można Zobaczyć?
 
Słoiki pełne medycznej marihuany są widoczne w przychodni medycznej marihuany Sunset Junction w dniu 11 maja 2010 r. w Los Angeles w Kalifornii.Kevork Djansezian/Getty Images



Tak jak to ma miejsce z owoce pestkowe, migdały i większość warzyw znalezioną na stołach obiadowych w Ameryce, Kalifornia zaopatruje Stany Zjednoczone w większość swojej marihuany.

Tam jest trochę 68 000 farm konopi w całym stanie, według California Growers Association, głównego lobby plantatorów marihuany na Kapitolu. Liczba ta jest szacunkowa, ponieważ wzrosty różnią się wielkością, od jednoosobowych operacji w wolnych sypialniach i garażach, przez stroje z kilkudziesięciu roślin na zielonych połaciach pod sekwojami, po dobrze skapitalizowane szklarnie wykorzystujące praktyki rolnictwa przemysłowego w dolinach. , do podejrzanie wyglądających mężczyzn koczujących miesiącami w lasach państwowych. Ale to, co naprawdę się liczy, to to 99 procent z tych gospodarstw są obecnie nielegalne.

Do 12 marca nowe stanowe biuro licencyjne Cal Cannabis wydało mniej niż 3000 pozwoleń na uprawę marihuany. Bez zezwolenia stanowego hodowcy nie mogą uczestniczyć w nowym kalifornijskim 7 miliardów dolarów legalny komercyjny przemysł marihuany. Ponieważ wiele podmiotów zdobyło wiele zezwoleń – w niektórych przypadkach chwytając 30 lub więcej, aby skorzystać z luki prawnej i otworzyć plantacje konopi o niemal nieograniczonych rozmiarach – około jeden procent kalifornijskich hodowców marihuany jest obecnie legalnych w oczach stan, według niepokojącego raport wydany przez CalGrowers.

Tak więc mamusie produkujące medyczny olej z konopi indyjskich dla pacjentów z rakiem są teraz zrzucane razem w bardzo duże, bardzo niezręczne wiadro z kartelami narkotykowymi. I Kalifornia, która spożywała tylko 2,5 miliona z 13,5 miliona funtów wyprodukowanych przez nią konopi, według ostrożnych szacunków przygotowanych dla stanowego Departamentu Wyżywienia i Rolnictwa, wpatruje się teraz w beczkę marihuany niedobór .

Jak się tu znaleźliśmy? Jak Kalifornia, amerykańska farma marihuany, zmieniła biblijną nadpodaż w kryzys dostaw?

Lepiej zadać sobie pytanie, komu taka sytuacja jest korzystna. Jak większość kryzysów w kapitalizmie, każde ograniczenie konopi sprawi, że kilka osób stanie się bajecznie bogatymi. A nagły niedobór zioła to fantastyczna wiadomość, jeśli jesteś jedną z nielicznych osób, które mają dostęp do tego towaru.

Chociaż ma najstarszy i najgłębiej zakorzeniony przemysł marihuany w kraju – witryny sklepowe z marihuaną, które przyciągają ogromną sprzedaż komercyjną, były codziennością w kalifornijskich miastach od ponad dekady, a dziś są hodowcy, których dziadkowie zasadzili pierwsze nasiona renegatów konopi na rodzinnych działkach – Kalifornia jest nowicjuszem w sprzedaży detalicznej produktów rekreacyjnych.

Konopie indyjskie były dostępne bez recepty dla wszystkich dorosłych w wieku powyżej 21 lat dopiero od 1 stycznia 2018 r. I tak, pomimo swojej historii, kalifornijskie prawodawcy, organy regulacyjne oraz przedsiębiorcy i inwestorzy z branży szukali pomysłu w innych stanach, aby dowiedzieć się, co robić. oczekiwać.

Do tej pory niedobory towarów były cechą nowego legalnego rynku marihuany w prawie każdym stanie. Waszyngton , Nevada i Oregon dostawcy nie byli w stanie sprostać natychmiastowemu zapotrzebowaniu. Potem pojawiły się żałosne opowieści o w połowie pustych półkach, 20 gramach dolarów i kwitnących czarnych rynkach.

W bardziej konserwatywnych miejscach, takich jak Pensylwania , rząd zagwarantował niedostateczną podaż. Prawodawcy Leery zdecydowali się na sztuczne ograniczenie podaży poprzez ścisłe ograniczenie liczby dozwolonych producentów. Floryda i Ohio zastosowały ten sam model, z takimi samymi przewidywalnymi wynikami: wysokie ceny detaliczne, nieregularna podaż, agresywne inwestycje w lukratywne, ponieważ są one ograniczone, pozwolenia na uprawę oraz korupcja .

Ponieważ Kalifornia miała dotychczas częściowo regulowany (w najlepszym razie) rynek, nałożenie przepisów oznaczało, że pewne zakłócenia były nieuniknione. W Kalifornii jednym zmartwieniem jest to, że nadejdzie 1 lipca, kiedy nowe przepisy wokół użycia pestycydów – do tego czasu prawie cała marihuana w stanie pali się na własne ryzyko – prawie wszystkie te 13,5 miliona funtów nie przejdą wymaganych testów laboratoryjnych.

Ale najszybszym i najskuteczniejszym sposobem na znalezienie niedoboru wśród nagród jest przyciągnięcie Pensylwanii i jakoś drastyczne ograniczenie liczby dostawców. Jeśli nie możesz wprowadzić swojego produktu na rynek, a twój konkurent może, może być gorszy i nadal osiągać wysoką cenę.

I to się dzieje.

Oferowane powody są różne, głównie dotyczące tożsamości osoby prowadzącej rozumowanie. Jedna z teorii głosi, że ci hodowcy nie dbają o uzyskanie licencji i zdecydowanie wolą obarczoną wysokim ryzykiem i wysoką nagrodą wysyłkę funtów na Hawaje lub do Nowego Jorku. Słyszysz argument pestycydów, że hodowcy po prostu nie potrafią dostosować się do nowych wymagań. Słyszysz to od ludzi, którzy otrzymali licencję.

Albo słyszysz, że przepisy powiatowe i lokalne są zbyt rygorystyczne, że bariera wejścia jest zbyt wysoka, że ​​rynek faworyzuje duże, dobrze skapitalizowane marki nad malutkimi hodowcami, którzy zgodnie z obietnicami złożonymi podczas kampanii legalizacji marihuany, byłyby beneficjentami legalizacji. Te, które zwykle słyszysz od hodowców, są zablokowane.

Mikrokosmos pokazujący, kogo te korzyści można zobaczyć w hrabstwie Monterey, na polach uprawnych, które John Steinbeck wykorzystał jako literackie tło. Tam, w starych szklarniach opuszczonych przez hodowców kwiatów, huczą masowe uprawy marihuany na skalę przemysłową i rolniczą. To są operacje z pozwoleniami i są tam niecałe dwa lata. Daleko na odległych wzgórzach są prekursorami branży. Restrykcyjne strefowanie oznacza, że ​​nie są one dozwolone.

Konsumenci zwrócą uwagę. Nie mają wyboru — zobaczą to odzwierciedlone na dowodach sprzedaży, ponieważ płacą coraz więcej za chwasty dostępne bez recepty w miejscu, które dosłownie nie może sprzedać całego chwastów, które wyhoduje.

Ostatni rok , z rynkiem wciąż otwartym dla wszystkich, zdesperowani rolnicy próbowali wyładować niesprzedane kilogramy zeszłorocznych zbiorów po cenach na poziomie ubóstwa. Mimo to ceny detaliczne pozostały w większości bez zmian.

Od 1 stycznia, kiedy detaliczne sklepy z rekreacyjną marihuaną zostały otwarte dla biznesu, ceny wzrosły o dwie cyfry. Większość winy za ten olśniewający skok została przypisana podatkom – i rzeczywiście, chwast jest opodatkowany aż 40 procent w niektórych jurysdykcjach, według Fitch.

Ale kiedy większości towarów uprawianych w danym miejscu nie można tam sprzedać, a popyt pozostaje stały, nawet przeciętny towar osiągnie wyższą cenę.

A ponieważ potencjalny rynek marihuany właśnie eksplodował, od kilku milionów ludzi z rekomendacjami medycznej marihuany do każdego rezydenta lub turysty w wieku 21 lat i więcej, Kalifornia znalazła sposób na zwiększenie popytu przy jednoczesnym sztucznym ograniczeniu podaży do strumyka.

Jest czas na zwrot, a wyprostowanie załamań w branży konopi zajmie znaczną część tegorocznej sesji w stanowej legislaturze. Ale kość została rzucona. Stan jest na dobrej drodze do świata, w którym detaliści będą mogli prezentować przeciętne produkty po oszałamiających cenach, cenach, które turyści lub bogaci neofici z radością wyrzucą, przynajmniej przez jakiś czas. To wspaniała wiadomość dla jednego procenta licencjonowanych hodowców. Kiedy masz towar, niedobór na poziomie kryzysu jest najlepszym możliwym scenariuszem.

Artykuły, Które Możesz Lubić :