Główny Sztuka Pytania i odpowiedzi: Nanne Dekking, były najlepszy sprzedawca Sotheby, chce zupełnie nowego sposobu handlu dziełami sztuki

Pytania i odpowiedzi: Nanne Dekking, były najlepszy sprzedawca Sotheby, chce zupełnie nowego sposobu handlu dziełami sztuki

Jaki Film Można Zobaczyć?
 
Nanne Dekking przez dwa lata był szefem globalnej sprzedaży prywatnej w Sotheby, zanim założył własną firmę Artory.Anna Timmer



Jeśli jesteś młodym, ciężko pracującym wspinaczem, który zaoszczędził małą fortunę i chce zainwestować część tych pieniędzy w dzieło sztuki kolekcjonerskiej, ale nie masz doświadczenia w kupowaniu, proces ten dość szybko staje się dość zniechęcający.

Bez żadnych ugruntowanych otwartych rynków ani zewnętrznych autoryzacji, w końcu w świecie sztuki chodzi o to, kto wie, komu i komu możesz zaufać jako dealer. Niewiele osób zna tę nieprzejrzystą branżę lepiej niż Nanne Dekking, była globalna szefowa sprzedaży prywatnej w Sotheby’s, która ma ponad 20-letnie doświadczenie jako handlarz dziełami sztuki.

Zapisz się do newslettera Braganca’s Arts

W 2016 roku Dekking zrezygnował z godnej pozazdroszczenia pracy w Sotheby’s, aby założyć Artory, bazę danych opartą na blockchain, która śledzi pochodzenie dzieł sztuki na podstawie danych z muzeów, domów aukcyjnych, galerii i targów sztuki.

Jeśli się powiedzie, Artory zapewni społeczeństwu swobodny dostęp do wszystkich tych informacji o dziełach sztuki, które po raz pierwszy były starannie strzeżone przez handlarzy i muzea i mogą znacząco zakłócić sposób handlu dziełami sztuki.

Jak możesz sobie wyobrazić, przy tak wielu interesach, nie jest łatwo przekonać dealerów i muzea, aby przekazali swoje cenne zapisy sztuki do publicznego rejestru, chociaż konieczne jest nawiązanie tych relacji, aby Artory mógł funkcjonować.Ludziom zawsze zagraża innowacyjność, zwłaszcza na rynku sztuki, powiedział Dekking Bragancaowi.

W zeszłym miesiącu Braganca rozmawiał z Dekkingiem w nowojorskim biurze Artory'ego o jego dramatycznym przejściu ze świata dealerów na scenę startupową, oporach, z jakimi się zmagał, przedstawiając Artory'ego społeczności artystycznej i o tym, jak przekonał ich, że to nie tylko nieszkodliwe, ale i konieczne. by sztuka obejmowała odrobinę przejrzystości w tej epoce i czasie.

Biorąc pod uwagę poziom cyfryzacji społeczeństwa i firm, które do tej pory przyjęły, jest dla mnie zaskakujące, że świat sztuki nigdy nie miał kompleksowej internetowej bazy danych, w której ludzie mogliby sprawdzić historię transakcji dziełami sztuki, dopóki nie pojawił się Artory. Jak myślisz, dlaczego świat sztuki potrzebuje teraz rejestru cyfrowego?
Przed Artorym przez wiele lat zajmowałem się handlem dziełami sztuki. To, co najbardziej zaskoczyło mnie w biznesie artystycznym, to to, że wszystko opiera się na zaufaniu, a nie na faktach, zwłaszcza gdy mówisz ostarzy mistrzowie lub typu inwestycyjnegosztuka.

Każde dzieło sztuki posiada informacje, które decydują o jego wartości. Obejmuje to pomiary, napisaną na ten temat literaturę, wystawy, na których był pokazywany itp. Ale te informacje są bardzo rozproszone; jest przechowywany przez muzea i galerie w archiwach prywatnych. Rynek sztuki to taki, na którym chcesz trzymać tego rodzaju informacje blisko swojej klatki piersiowej, ponieważ zasadniczo w ten sposób zarabiasz pieniądze, ponieważ wiesz więcej niż twój klient.

Ale w dzisiejszych czasach nowi nabywcy są zupełnie inni. Nie chcą, aby im coś mówiono; po prostu chcą coś wiedzieć. Zamiast wierzyć komuś, chcą zobaczyć dowody.

Zawsze mówię, że zaufanie jest potrzebne tylko wtedy, gdy nie masz wszystkich informacji. Na przykład nie muszę ci ufać, jeśli kupię twój dom; Mogę udać się do rejestru publicznego w poszukiwaniu domów, aby łatwo znaleźć wszystko. I to jest coś, co nie istniało dla sztuki. Nie ma też regulacji, która by tego wymagała. Dlatego staramy się zapewnić kupującym jak najlepsze informacje.

Kim są twoi najwcześniejsi partnerzy? A jak założyłeś początkowy zespół dla Artory'ego?
Kiedy byłem dealerem, jednym z moich najważniejszych klientów był Hasso Plattner – założyciel SAP. Właściwie to on podsunął mi ten pomysł i został naszym aniołem biznesu.

Był nietypowym kupcem – niekoniecznie nikomu ufał. Zaskoczony faktem, że cały biznes artystyczny opiera się na zaufaniu, rzucił mi wyzwanie mówiąc, że musi istnieć sposób, aby ten biznes mógł być prowadzony znacznie wydajniej – gdzie możesz natychmiast wzbudzić większe zaufanie u swoich klientów, pokazując, a nie mówiąc .

Wiesz, że miałem wtedy 56 lat, zrobiłem dużo w świecie sztuki. Moją ostatnią pracą był wiceprezes w Sotheby’s. Czułem, że jest to swego rodzaju stacja końcowa dla dealera, więc chciałem zrobić coś nowego.

Pan Plattner ma dużą infrastrukturę w świecie technologii. Dlatego stworzyliśmy nasz pierwszy zespół techniczny w Berlinie, gdzie znajduje się Instytut Hasso Plattnera. Mamy też zespół w Nowym Jorku i zespół w Bangkoku. [Dodatkowo firma również niedawno nabyłem bazę danych Klubu Aukcyjnego .] Jeśli mają usłyszeć o blockchain, woleliby to usłyszeć ode mnie niż od jakiegoś technologa, który myśli tylko o zarobieniu dużych pieniędzy w świecie sztuki.Owen Hoffmann/PMC








Krótko, czy możesz mi powiedzieć, jak działa Artory? Jaką rolę w tym procesie odgrywa blockchain?
Zasadniczo Artory śledzi wszystkie istotne wydarzenia w cyklu życia dzieła sztuki. Aby dać ci przykład, jeśli Christie's sprzeda pracę, wyśle ​​rekord transakcji wraz ze wszystkimi innymi istotnymi informacjamin, do nas. Ale zanim te informacje trafią do naszej bazy danych, robimy dwie rzeczy:Najpierw haszujemy go, co oznacza, że ​​jest zaszyfrowany, aby nikt nie mógł go już przeczytać. Potem totrafia do łańcucha bloków, co zapewnia, że ​​wszystkie rekordy są oznaczone znacznikiem czasu i nikt nie może ich zhakować.

To jedyna rzecz, którą robimy z blockchainem. Nie emitujemy kryptowalut i tego typu rzeczy.

Wygląda na to, że aby to zadziałało, musisz przekonać wszystkie domy aukcyjne, muzea i inne miejsca, w których odbywają się transakcje dziełami sztuki, aby przekazały Ci swoje pilnie strzeżone dane.
Niekoniecznie. To pomaga, jeśli to robisz. Musisz jednak zacząć od naprawdę dobrych relacji. Obecnie współpracujemy ze wszystkimi dużymi domami aukcyjnymi.

Nie jestem przeciwny systemom zaufania takim jak Sotheby’s i Christie’s, ale dlaczego właściciel miałby polegać tylko na tym, że ktoś mu coś powie? W rzeczywistości fakt, że Christie's chce publicznie publikować swoje informacje za pośrednictwem łańcucha bloków, oznacza, że ​​badania, które przeprowadzili, są całkiem dobre.

Byłeś szefem sprzedaży prywatnej w Sotheby's zaledwie dwa i pół roku, zanim zrezygnowałeś, by założyć Artory. Dlaczego tak szybko opuściłeś Sotheby’s?
Naprawdę mi się podobało. Jedyną rzeczą było to, że nie chciałem już sprzedawać sztuki. Zrobiłem to. Tak więc w Sotheby’s nie mogłem się doczekać objęcia roli menedżera, aby zbudować duży globalny dział sprzedaży dla sprzedaży prywatnej.

Ale w końcu, kiedy pracujesz w dużych domach aukcyjnych, takich jak Sotheby's, zawsze chcą, abyś sprzedawał, nawet jeśli już nie sprzedajesz. Skończyło się na tym, że miałem dwie prace — jestem menedżerem na całym świecie, podróżującym dzień i noc, a kiedy tylko jest aukcja, licytuję. W końcu jest jak: Tak, skończyłem.

Jak ci się teraz podoba twoja praca?
Dla mnie założenie tej firmy było czymś, co bardzo mi się podobało. Ponieważ teraz jestem całkowicie niezależny od handlu; Potrafię wyrazić to, w co naprawdę wierzę.

Ponadto, ponieważ nie jestem już dilerem, mogę być prezesem zarządu Europejskich Targów Sztuk Pięknych(TEFAF). Jedną z głównych rzeczy, które zrobiłem w tej roli, jest wykluczenie dealerów z komisji weryfikacyjnej targów sztuki, tak aby tylko niezależne osoby – uczeni, naukowcy, muzealnicy itp. – mogli przeglądać dzieła sztuki przed wystawieniem ich na sprzedaż na uczciwe.

To bardzo zsynchronizowane z moim celem w Artory. Chodzi o bezstronność i przejrzystość.

Czy Twoje starsze kontakty w świecie dealerów przydają się w tym nowym biznesie?
Absolutnie. Ludziom zawsze zagraża innowacyjność, zwłaszcza na rynku sztuki. Bardzo pomaga to, że znam wszystkich na rynku sztuki, ponieważ nie są przeze mnie tak bardzo zagrożone. Jeśli mają słyszeć o blockchain, woleliby to usłyszeć ode mnie niż od jakiegoś technologa, który myśli tylko o zarobieniu dużych pieniędzy w świecie sztuki.

Myślę, że fakt, że znam tych ludzi i znam swoją firmę bardzo dobrze, sprawia, że ​​jestem wiarygodną osobą, z którą można się komunikować – chociaż nadal nie podobają im się zmiany. Nanne Dekking (R) na przyjęciu koktajlowym na cześć hrabiny Albiny du Boisrouvray z okazji otwarcia FXB International w Nowym Jorku w 2012 roku.RYAN MCCUNE/ PatrickMcMullan.com



Jaki jest główny opór środowiska artystycznego?
Przede wszystkim wiele osób nie rozumie blockchaina. Nie mają absolutnie pojęcia, co to jest.

Oczywiście Artory nie zmieni wszystkiego. Znasz analogię, którą zawsze powtarzam: po 11 września, kiedy podróżujesz, jesteś potencjalnym terrorystą. Ale jeśli dostanieszwejście globalne,nagle możesz pominąć linie.

To, co tworzymy, jest rodzajem globalnego wejścia dla sztuki. Większość dzieł sztuki nie ma z nimi nic złego; 99 procent kupujących nie piorą pieniędzy; a 95 procent informacji, które domy aukcyjne i dealerzy przekazują swoim klientom, jest dokładne. Po co więc bać się dzielenia się informacjami, skoro jest na to miejsce?

Mówiąc wcześniej, że nowi nabywcy w dzisiejszych czasach są zupełnie inni niż tradycyjni nabywcy dzieł sztuki, czy masz na myśli milenialsów, którzy dorastali w Internecie?
Dokładnie.

Czy zaczęli kupować sztukę? Nie znam osobiście wielu kolekcjonerów sztuki w wieku 20 czy 30 lat. Oczywiście mogę być stronniczy. Jakie trendy tam widzisz?
Na tym właśnie polega problem. Zauważyłem, że wielu młodych ludzi interesuje się sztuką, ale nie kupuje sztuki, bo myślą, że to inny świat. Musisz wejść do galerii, w której nikt cię nie wita, jeśli cię nie zna. To świat, w którym wszyscy się znają, więc rozpoczęcie angażowania się w rynek sztuki jest dość skomplikowanym doświadczeniem.

Globalny rynek sztuki to około 60 miliardów dolarów na prywatne sprzedaże i aukcje, co jest stosunkowo niewielkie. Liczba ta odpowiada rocznym przychodom firmy komputerowej lub ilości pieniędzy, które ludzie wydają na hotele w Kalifornii, która jest tylko jednym stanem w Ameryce.

Społeczność dilerów zawsze patrzy na ludzi, którzy już kupili sztukę, a nie na ludzi, którzy powinni kupować sztukę. Artory może to również zmienić, bo co, jeśli nie będziesz musiał zwracać się do właściciela galerii i zamiast tego znaleźć wszystko, czego potrzebujesz w publicznej bazie danych?

Więc mówisz, że opór ma charakter psychologiczny?
Dokładnie.Kiedyś przyszedł do mnie handlarz starych mistrzów malarstwa w TEFAF i powiedział: Powinieneś przestać mówić o lustracji, lustracji, lustracji. To tylko sprawia, że ​​ludzie czują się niepewnie, jakbym nie wiedział, co robię. Powiedziałem, nigdy nie powiedziałem, że nie wiesz, co robisz. Mówię tylko, żeby nie myśleć tylko o sobie. Pomyśl o kupujących. Jeśli naprawdę wiesz, co robisz, dlaczego miałbyś bać się niezależnego spojrzenia na to, co sprzedajesz?

Korekta: W poprzedniej wersji tego artykułu błędnie stwierdzono, że Artory niedawno nabył dom aukcyjny w Bangkoku. Artory nie kupił domu aukcyjnego i nie sprzedaje dzieł sztuki. Artykuł został poprawiony, a także zaktualizowany, aby odzwierciedlić przejęcie przez firmę Klubu Aukcyjnego, firmy zajmującej się danymi, która zbiera dane o publicznych aukcjach.

Inauguracyjny Business of Art Observed 21 maja w Nowym Jorku jest najważniejszym wydarzeniem dla profesjonalistów z branży artystycznej. Dołącz do nas na półdniowe rozmowy, debaty na żywo i sesje networkingowe z kluczowymi graczami z branży. Wiodące światowe firmy artystyczne, galerie, muzea i domy aukcyjne połączą się, aby podzielić się tym, co obecnie zakłóca branżę. Nie przegap , Zarejestruj się teraz!

Artykuły, Które Możesz Lubić :