Główny Pół Sprzedawca Jinx Oil … Skocz do życia

Sprzedawca Jinx Oil … Skocz do życia

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Sprzedawca oleju Jinx

Każdego ranka Randy Brisman dojeżdża półtorej godziny ze swojego koszernego domu na przedmieściach Long Island do Vandi Parfums, sklepu z eliksirami ziołowymi, którego jest właścicielem przy 116 Ulicy we wschodnim Harlemie. Tam pan Brisman, 43-latek o zgarbionej postawie i rozczochranych brązowych włosach, miesza i sprzedaje to, co określa jako magiczne mikstury ziołowe – mikstury o fantastycznych tytułach, takich jak Mogę, Nie da się perfumować, Olejek zapachowy Lucky Lottery oraz kadzidełko w proszku Jinx Evil Begone z oryginalnym olejem Jinx.

Kiedy ludzie mają problemy z mężem, z pieniędzmi, ze złymi zaklęciami, przychodzą tutaj, powiedział pan Brisman w niedawne popołudnie. Zamożni Amerykanie chodzą do psychiatry; moi klienci rozmawiają z czytelnikiem duchów. Zamiast recepty na Prozac dostają receptę na świece lub kąpiel. Wyniki są takie same: czują się lepiej.

Vandi Parfums została założona jako firma rodzinna w 1967 roku przez ojca pana Brisman, Herberta, operatora Linotype. Herbert zmieszał wyszukane eliksiry, a jego ojciec, Morris – ilustrator, który narysował słynną kaczkę Drakes Cakes – zaprojektował etykiety na butelki. Randy, niespełna 10 lat, przyklejał po szkole etykiety do butelek z eliksirami. Brismanowie najpierw sprzedawali swoje perfumy z bagażnika samochodu Herberta w weekendy, a następnie z magazynu w Bronksie. Lokalizacja we wschodnim Harlemie została otwarta rok temu.

Herbert Brisman jest teraz na emeryturze w Fort Lauderdale. Ale w ciągu trzech dekad historii swojej firmy Vandi Parfums ustanowił silną niszę w branży eliksirów. Praktykujący Santeria – religię afro-karaibską, która łączy elementy katolicyzmu z tradycyjnym zachodnioafrykańskim politeizmem i czarami – mogą znaleźć produkty Vandi w ponad 800 religijnych sklepach zielarskich (botanicas) na całym świecie. Vandi eksportuje nawet swoje towary na Karaiby, skąd pochodzi Santeria.

W warsztacie Randy'ego Brismana nie ma śladu boskiej inspiracji, zatkany pokój z gumowymi wężami i wannami wypełnionymi śmierdzącymi zapachami. Choć z zawodu jest okultystą, jak jego ojciec i dziadek przed nim, pan Brisman nie udaje, że sam posiada paranormalne moce. Dla niego Vandi Parfums to biznes. W rzeczywistości ledwo rozumie zawiłości przekonań religijnych swojej klienteli.

Haitańczycy – są dobrze znani z tego hoodoo-voodoo – powiedział pan Brisman nieco poza mankietem. Ale wszystkie kultury mają swoje przesądy. Na przykład ludzie palą świece, bo… nie wiem, bo mają ulubionego świętego. Palą świecę jako rytuał ku czci świętego. Czasami w tym samym celu nakładają na świecę specjalny olej – to bardzo złożone. Ja też niewiele o tym wiem. Ludzie myślą, że ponieważ jestem właścicielem firmy, wiem o tym wszystko, ale tak naprawdę nie.

Weź rozmaryn, dodał pan Brisman, jakby chciał pogłębić swój punkt widzenia. Do czego służy, nie mogę ci powiedzieć. Ale ma moc.

Klienci Vandi nie wydają się mieć nic przeciwko luki w wiedzy pana Brismana o Santerii. Tego samego popołudnia do sklepu weszła stała Antonia Hernandez i kupiła butelkę olejku Good Luck Oil za 1 dolara. Poproszona o wyjaśnienie swojego zakupu, pani Hernandez powiedziała, że ​​skuteczność Vandi Parfums jest dwukierunkowa.

To wiara, którą w to wkładasz, powiedziała pani Hernandez. Mówię sobie: „Wiem, że to zadziała, wiem, że to zadziała”. Moja wiara popycha mnie i wzmacnia. Jeśli jesteś pozytywny, masz szansę, że to zadziała. Jeśli jesteś negatywny, nie ma mowy.

Randy Brisman był bardziej dosadny. – Daję ludziom to, czego chcą w przystępnych cenach – powiedział. Jestem sprzedawcą, czy co?

-Andrzej D. Blechman

Przejdź do Live

Poniżej znajduje się zredagowany zapis wywiadu z francusko-kanadyjskim dokumentalistą Martinem de Blois, który był w tym mieście w zeszłym miesiącu na nowojorskim Festiwalu Filmu Niezależnego i Wideo. Pan de Blois, który ma 40 lat i jest przede wszystkim projektantem mebli, współpracował ostatnio przy filmie Rope Around the World, będącym badaniem międzynarodowej kultury skoków przez skakankę.

Skakanie może być bardzo kreatywne i relaksujące. Nie jesteś pretensjonalny. Nie udajesz, że jesteś mistrzem kolarstwa w pasującej koszulce, rękawiczkach, kasku i tym wszystkim. Nie udajesz…. Możesz to zrobić wszędzie. Możesz to robić przez 15 minut i ćwiczyć.

Wszystko czego potrzebujesz to dobra para butów do biegania i znalezienie dobrej nawierzchni. Nie jest to takie trudne, zwłaszcza z modą, którą mamy dzisiaj…. Jeśli ci się nie podoba, nie utkniesz z niewygodnym sprzętem. Masz tylko skakankę. Jesteś poza domem i możesz rozmawiać z ludźmi. Ludzie mówią: „Och, skaczesz przez skakankę!”, a to trochę jak „Och!”

Musisz trochę się rozciągnąć, zanim to zrobisz, zwłaszcza łydki. Trzeba trochę rozgrzać kolana i ugiąć kolana. Trzeba dopasować linę do odpowiedniej długości. Skakanie na miękkiej powierzchni robi różnicę. Jeśli możesz skakać po drewnie, to lepiej. Skakanie po ulicy nie jest tak dobre, jak skakanie po betonie.

Jedną z fajnych rzeczy jest huśtawka w bok. Kiedy się zmęczysz, huśtasz się w bok – wiesz, kiedy huśtasz się liną na bok. Jeśli ciągle się bijesz, musisz bardziej wyciągać ramiona. Nie mam jeszcze tego do tyłu. Dla każdego jest krzywa uczenia się.

Masz również skręt i wiele pozycji, takich jak przedni krzyż i tylny krzyż. Skakanie na jednej nodze jest naprawdę trudne. Rzucanie liny w powietrze i ześlizgiwanie się liny i chwytanie za uchwyty jest trudne – to coś, co wymaga wielu umiejętności. To prawie jak gimnastyka. Rzucanie jednym uchwytem przy jednoczesnym trzymaniu drugiego i trzymanie go również jest trudne. W pewnym sensie biczujesz linę i łapiesz latającą rączkę. Właśnie tam robi się naprawdę kreatywnie. Samo nawijanie liny wokół ramienia lub nogi też jest naprawdę fajne, ponieważ sprawia, że ​​ramię działa i daje ci małą przerwę. Wszystkie te rzeczy połączone razem mogą być naprawdę kreatywne.

-Christina Valhouli

Pisklę morza

Przez 20 lat nowojorskie kobiety (w każdym razie ta jedna) polegały na odżywce L’Oréal Mermade, aby wyczarować spokojne, plażowe uczucie, nawet gdy na zewnątrz było 48 stopni i napięte.

O wiele tańszy niż udział w Hamptons, produkt był głęboko penetrującym kremem do włosów w niesamowitym odcieniu bladej wody, który kosztował około 10 USD za 16-uncjową wannę (można też zapłacić 5 USD za pół litra mniej agresywnej odżywki uzupełniającej).

Zapach Mermade był trudny do zidentyfikowania – nie do końca oceaniczny, niemniej jednak głęboko orzeźwiający. W przeciwieństwie do wielu nowoczesnych produktów do włosów, które tak bardzo starają się wyglądać na organiczne, Mermade było reliktem czasu, kiedy chemia była w porządku, a nawet postępowa. Wśród wielu alkoholi i chlorków na liście składników znalazła się jedyna rzecz dla natury: magiczne, choć niejasno brzmiące, hydrolizowane białko morskie. (Może plankton?)

Technicznie rzecz biorąc, Mermade był towarem handlowym, nie przeznaczonym do dystrybucji poza salonami, ale zwykle można go było znaleźć w małych, niezależnych aptekach. (My wyrafinowani mieszkańcy miasta uwielbiamy czuć się, jakbyśmy tropili kultowy produkt kosmetyczny.)

Ale teraz równie dobrze możemy uklęknąć i modlić się do Neptuna, ponieważ L’Oréal po cichu zaprzestał sprzedaży Mermade w zeszłym roku, a zapasy kurczą się w alarmującym tempie.

Zwariowałam, próbując go znaleźć, powiedziała redaktorka Town and Country Pamela Fiori, która po raz pierwszy odkryła tę substancję w salonie Stephena Knolla dwa lata temu. Pachnie morzem, które jest cudowne, po prostu cudowny zapach. Musiałem wejść do pięciu różnych sklepów. Mógłbym się kopnąć, ponieważ ostatnim razem pomyślałem: „Może powinienem dostać dwa”, a nie dostałem dwóch, więc jestem gotowy do ostatniej kropli.

Według rzecznika L’Oréal, Mermade została odparta przez botaniczną linię o nazwie Nature’s Therapy, która dla tego reportera brzmiała jak podróbka Clairol Herbal Essences. Nie ma tam nic o morzu.

Przyszłe syreny miejskie mogą pocieszyć się Kusco-Murphy's Beach Hair (18 dolarów za 225 gramów), australijskim żelem do włosów, który jest dziwnym amalgamatem pokruszonego bambusa, olejku bergamotki, kokosa, jaskrawo zielonych iskierek i, podobno, sand-Earl Grey spotyka Club Med. Lub za 15 dolarów możesz kupić gumową butelkę South Surf Spray Bumble and Bumble's South Surf Spray, która zawiera ekstrakt z wodorostów i sól, pachnie podejrzanie jak CK Be i sprawia, że ​​twoje włosy są, szczerze mówiąc, trochę skrzypiące i dziwne. Dla zdecydowanie starej szkoły czerwono-złota puszka oleju Phytoplage z 1975 roku kosztuje 17 dolców za 3,3 uncji. Jest francuski. Ale to nie jest Mermade.

-Alexandra Jacobs

Artykuły, Które Możesz Lubić :