Główny Polityka Naciągany scenariusz: jak Johnson może wygrać prezydencję

Naciągany scenariusz: jak Johnson może wygrać prezydencję

Jaki Film Można Zobaczyć?
 
Libertariański kandydat na prezydenta Gary Johnson rozmawia z tłumem zwolenników na wiecu 6 sierpnia 2015 r. w Salt Lake City w stanie UtahZdjęcie: George Frey/Getty Images



Jest późny poranek 9 listopada, kiedy gadające głowy zaczynają dzwonić. Pewne teraz wyniki w kluczowych stanach Florydy i Ohio — a także Iowa, Nevada, New Hampshire, a nawet pojedynczy głos elektorski w wiejskich północnych stanach Maine — Fox News przoduje w ogłaszaniu wyników: Donald J. Trump, z czystą większością 270 głosów elektorskich jest pozornie prezydentem-elektem, który wywołał największy niepokój w historii politycznej USA, wyrównując Hillary Clinton 270-268 w kolegium elektorów.

Jedyny głos elektorski w Drugim Okręgu Kongresowym Maine, po przejściu do Trumpa, stanowi różnicę. Dwupunktowe zwycięstwo Clintona w głosowaniu powszechnym jest nieistotne, ponieważ to Kolegium Elektorów określi prezydenta. Dopiero po raz piąty w historii USA kandydat na prezydenta z największą liczbą głosów przegra wybory, a po raz czwarty taki los spotka członka Partii Demokratycznej.

Podczas gdy analiza postgame skupia się na tym, jak Clinton ją spieprzył, prowadząc słabą kampanię i obserwując, jak młodzi wyborcy odchodzą w bezprecedensowej liczbie kandydatom stron trzecich, w dużej mierze pomija ona kluczowy punkt: w 29 stanach wyborcy wybrani przez wyborców dzień wcześniej nie są prawnie zobowiązani do głosowania w sposób, w jaki zostały zastawione.

Gdzieś w Teksasie rozpoczął się bolesny, sześciotygodniowy proces decyzyjny jednego republikańskiego wyborcy, który od miesięcy zmaga się z tym, czy rzeczywiście może głosować na Trumpa. Wyborca ​​wcześniej informował media, że ​​może rozważyć oddanie głosu na innego kandydata, jeśli Trump nie będzie wystarczająco moderował swojego zachowania. Czy Trump spełnił wyborcze standardy? Tylko sam wyborca ​​wie na pewno.

19 grudnia elektorzy zbierają się w swoich stolicach stanowych i Dystrykcie Kolumbii, aby oddać swoje głosy, a kiedy liczenie się zakończy, najważniejsza polityczna wiadomość od Krzew przeciwko. W górę wyłoniło się: teksański elektor oddał swój głos nie na Trumpa, ale na libertarianina Gary'ego Johnsona. W rezultacie żaden kandydat nie zapewnia większości wyborców, ponieważ Trumpowi brakuje zaledwie 269 do 268 głosów Clintona i jednego głosu Johnsona. Izba Reprezentantów po raz pierwszy od 1824 r. podejmie decyzję o wyborze prezydenta.

6 stycznia 2017 r. Izba Reprezentantów zbiera się w celu przeliczenia głosów wyborczych, a następnie rozpoczyna proces wyboru kolejnego prezydenta. Każdy stan, bez względu na reprezentację, otrzymuje jeden głos, a każdy stan musi głosować na jednego z trzech największych zbieraczy głosów. Johnson, z jednym głosem wyborczym, kwalifikuje się do cięcia.

Chociaż większość w Izbie Republikańskiej została zmniejszona w dniu wyborów, GOP nadal kontroluje 29 delegacji. Demokraci kontrolują 17, a cztery są równo podzielone. Wygląda na to, że Trump powinien łatwo wygrać – dopóki stany nie zaczną głosować.

Kiedy opadnie kurz, Johnson zdobył 26 głosów na 24 Trumpa i został wybrany kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Tymczasem kolejna niespodzianka ma miejsce w Senacie, gdzie Demokraci niespodziewanie zdobyli cztery mandaty, aby stworzyć remis 50-50. W szokującym wydarzeniu wiceprezydent Joe Biden oddaje swój decydujący głos, aby wybrać republikanina Mike'a Pence'a na swojego następcę.

W nadchodzących tygodniach okaże się, jak doszło do wyboru Johnsona na prezydenta i wyboru Pence na wiceprezydenta.

Demokraci, w pełni świadomi, że nie mają wystarczającej liczby głosów w Izbie, aby wybrać Clintona, zwrócili się do Johnsona 9 listopada i szybko zawarli umowę: zagłosują na niego w wyborach do Izby Reprezentantów w zamian za kluczowe ustępstwa w sprawie wyboru przez niego Najwyższego Sprawiedliwość sądowa. Johnson musi wybrać sędziego, który poprze prawa do aborcji i sprzeciwi się ograniczeniom prawa głosu, takim jak dokument tożsamości ze zdjęciem. Johnson zgodził się na umowę.

Następnie Johnson rozpoczął negocjacje z delegacjami Izby Republikanów kontrolowanymi przez republikanów z umiarkowanych stanów i stanów, w których dobrze sobie radził, takich jak Kolorado, składając wszelkie obietnice niezbędne do zaspokojenia parafialnych potrzeb stanów. Gdy 17 delegacji demokratycznych i cztery powiązane delegacje zgodziły się go poprzeć, potrzebował pięciu delegacji republikańskich do poparcia go, a na ostatnie godziny przed głosowaniem przypieczętował umowę z delegacją Wirginii, obiecując wsparcie zdumiewającego napływu federalnego pieniądze z korzyścią dla wielu obiektów obronnych i wykonawców. Chociaż jego własna Partia Libertariańska była zaniepokojona tym pogwałceniem zasad, możliwość umieszczenia jej w Białym Domu i potencjalnego awansu do rangi wielkiej partii w końcu uspokoiła takie obawy.

A jednak renegaci z Izby Reprezentantów mieli jeszcze jeden warunek, zanim poprą Johnsona nad Trumpem. Zgodziliby się na transakcję wtedy i tylko wtedy, gdyby wiceprezydent Biden zgodził się oddać swój głos w Senacie na Pence. W pełni zdając sobie sprawę, że nie mogliby pozostać politycznie żywotni w prawyborach w 2018 r., jeśli zgodziliby się na porozumienie, które odcięłoby GOP zarówno od prezydentury, jak i wiceprezydenta, ci członkowie Izby Republikańskiej zażądali wyboru Pence'a na drugie miejsce jako ich cenę. Biden, zmuszony do wyboru między prezydentem Trumpem a wiceprezydentem Pence, przełknął ślinę i zgodził się na transakcję.

I masz to: opowieść o tym, jak Gary Johnson mógłby faktycznie zostać prezydentem, jeśli niedawny slajd sondażowy Clintona nie słabnie, a obecny wzór nadal się rozgrywa.

Pamiętaj, to nie jest przepowiednia. Podczas Włamywacz imprez nadal oczekuje, że zwycięzcą zostanie Clinton, jej niedawna niestabilność otworzyła drzwi do możliwości zaskoczenia. Czy może być coś bardziej zaskakującego niż wybór przez Izbę Reprezentantów kandydata Partii Libertariańskiej na prezydenta?

Bądźcie czujni.

Ujawnienie: Donald Trump jest teściem Jareda Kushnera, wydawcy Braganca Media.

Cliston Brown jest dyrektorem wykonawczym ds. komunikacji i analitykiem politycznym w San Francisco Bay Area, który wcześniej pełnił funkcję dyrektora ds. komunikacji w długoletnim przedstawicielu Demokratów w Waszyngtonie. Śledź go na Twitterze (@ClistonBrown) i odwiedź jego stronę internetową pod adresem ClistonBrown.com .

Artykuły, Które Możesz Lubić :